Jason i ja: Opowiadanie o miłości gejowskiej w okresie dojrzewania



jasonandmePOLISHcover

Jason, biseksualny trzynastolatek, zakochuje się po uszy w Maxie, słodkim i przystojnym dwunastolatku, który właśnie pojawił się w okolicy. Co się stanie, gdy Max spędzi z nim noc?

POBIERZ DARMOWY E-BOOK


„Jason i ja:
Opowiadanie o miłości gejowskiej w okresie dojrzewania”


Maxwell Carlsen


Copyright 2018 Maxwell Carlsen
Fotografia na okładce autorstwa: michaeljung/Bigstock.com



Rozdział 1

Sobota, lipiec 1983 r.

Uroczo. Zaprawdę uroczo. Jason czuł się lżejszy niż piórko; czuł łopotanie i mrowienie swojego serca przepełnionego miłością. Nigdy wcześniej się tak nie czuł z powodu innej osoby. Max, mając dwanaście lat, był o rok młodszy od Jasona, a był przy tym całkiem czarujący.

Max właśnie wprowadził się do bloku w okolicy. Parę dni temu spotkali się po raz pierwszy w ślepym zaułku – byli na rowerach. Dla Jasona była to miłość od pierwszego wejrzenia. Jason i Max gawędzili za szopą w cieniu dużego drzewa eukaliptusowego. Światło odbijało się od wody w zbiorniku. W Arizonie było lato, a za miesiąc miał rozpocząć się kolejny semestr szkolny.

– Walcz, walcz dzielnie, chłopcze. – Jason wycelował swoim plastikowym mieczem w klatę Maxa. Pot chłodził go, gdy skapywał z jego płowożółtych włosów. Nie mógł odtrącić od siebie myśli o tym, jak niesamowicie słodki był Max. Czuł, jak rozsadza go w szortach. Jemu naprawdę zależało na tym, by zrobić to po raz pierwszy w życiu z Maxem i przestać być prawiczkiem.

– Nienawidzę walki – odpowiedział Max, swoim mieczem parując miecz Jasona. Miecz Maxa nieco wygiął się ku dołowi pod naciskiem nieprzejednanej siły Jasona.

– Zatem będziesz moim niewolnikiem – odparował Jason, czując mrowienie w środku i naciskając swym mieczem na klatę Maxa – ponieważ nie masz odwagi, by się bronić i walczyć ze mną. – Jason wyszczerzył zęby w przypływie triumfu, gdy w tym samym czasie marzył o tym, by objąć swoimi rękoma kasztanowe włosy Maxa.

– Nie lubię walczyć w prawdziwym życiu – odpowiedział Max, opuszczając swój miecz.
– Na kolana, mój niewolniku – zażądał Jason, opuszczając swój miecz tak, że wywierał nacisk na brzuch Maxa. Wtedy naprawdę zaczął dobrze się bawić swoją rolą. – Na cztery łapy. Masz być moim seks-niewolnikiem.

Max zachichotał. – Twoje pobożne życzenie – powiedział, trzymając swój miecz, zwrócony ku dołowi, przy sobie.

– Nie, naprawdę. Moglibyśmy oboje, w tej chwili, służyć jako seks–niewolnicy dla pewnych króliczków Playboya.

– No pewnie – przytaknął Jason, snując nadzieję, że kiedyś poślubi przepiękną kobietę.

– Rzymianie uprawiali seks ze zniewolonymi młodzieńcami – skwitował Jason. Opuścił miecz u swego boku i na chwilkę wystawił język Maxowi.

Nagle zmienił temat. – Mógłbym skopać ci tyłek, gdybym tylko miał na to ochotę. Jestem znacznie silniejszy od ciebie, bo ćwiczę. Robię pompki i przysiady każdego dnia.

Rzucił okiem na ramiona Maxa, które nie były tak muskularne jak jego.

Max odłożył swój miecz do metalowego kuferka na zabawki ustawionego przy szopie, a następnie Jason zrobił to samo.

– Czy wciąż jesteś prawiczkiem? – zapytał Jason, jednocześnie mając nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca.

– Tak, jestem. Przestanę być prawiczkiem po tym, jak wezmę ślub – podzielił się swoją uwagą Max, będąc kontent z faktu, że nadal nie utracił swojego dziewictwa.

– Jesteś zbyt religijny. Gdy dostaniemy się do szkoły średniej, zrobię to pierwszy raz z Jennifer, ona mieszka po drugiej stronie ulicy – wymyślił Jason. Planował zrobić to pierwszy raz z Maxem, i to wkrótce, o ile Max był taki jak on, czyli jeśli był gejem lub biseksualistą.

– Czy to fajna laska? – dociekał Max – czy jest słodka?

– Tak i ma fajny tyłeczek. Ma blond włosy i błękitne oczy.

– To nie jest sprawa religijności – rzekł Max. Jemu naprawdę zależało na tym, by Jennifer straciła dziewictwo już po ślubie. Nie dawało mu spokoju to, że ona mogłaby uprawiać seks przed małżeństwem. – Pragnę poczekać, bo romantyczny związek wiele dla mnie znaczy, a utrata dziewictwa to coś specjalnego.

– Czy kiedykolwiek pocałowałeś dziewczynę? – zapytał Jason.

– Nie.

– Na pewno jakąś pocałujesz. Na początku szkoły średniej – obiecał Jason, spoglądając na zmysłowe usta Maxa. Pragnął pocałować go z języczkiem. – Odwróć swoją głowę na bok – rozkazał, chcąc sprawdzić śliczny nos i górną wargę Maxa.

Max odwrócił swoją głowę na chwilę. – O co chodzi? – jego atrakcyjne, brązowe tęczówki zamigotały w blasku słońca.

– O nic – odparł Jason.

– Czy z kimkolwiek się już całowałeś? – dociekał Max – z dziewczyną, znaczy się, rzecz jasna.

Hmm. Jason głowił się nad tym, czy Max był biseksualny. – Tak. To było w czwartej klasie, zanim przeprowadziłem się z moją rodziną z Kalifornii. Lizaliśmy się za kanapą – chwalił się Jason – nazywała się Kylie, a była tak śliczna jak Jennifer.

– Co by było, gdybyście usiedli na grzechotniku? – zarechotał Max – w moim domu grzechotnik był raz za kanapą. Musieliśmy go stamtąd wykurzyć.

– Dobry Boże – zastanowił się Jason – co to byłoby za doświadczenie?

– Wlazłby ci prosto do tyłka – skwitował Max.

– Dziwne – skomentował Jason – doprawdy dziwne, stary.

– Mój ojciec przepędził węża, chroniąc się przed nim poduszką.

– Mój stary nie wie, co jest dla mnie najlepsze. – Jason wyjaśnił. – Jemu nie podoba się to, że chcę utworzyć zespół rockowy. Byłbym głównym wokalistą, ale on nie kupi mi mikrofonu i pozostałych gratów. Gdyby moja rodzina się dogadywała, byłbym sławnym piosenkarzem. Ty byś grał na instrumencie, na przykład na perkusji.

– To jest do bani – odparł Max.

– To jest naprawdę do kitu. – Jason zmienił postawę, opierając swą rękę na biodrze. – Byłbym tak sławny jak Boy George.

Mama Jasona wychyliła głowę zza drzwi i zawołała: – Max. Twoja mama chce, abyś wrócił już do domu.

– Dobrze, dziękuję.

Następnie wróciła do środka.

– Po kolacji przyjdę z powrotem – zaproponował Max. – Albo może zostaniesz na noc.
– Zapytam się, czy możesz tutaj spać – powiedział Jason, gdy weszli do środka. Mama Jasona robiła porządki w spiżarni.

– Czy Max może zostać tu na noc? – błagał Jason.

– Owszem – odpowiedziała matka, kładąc wielką puchę sera nacho na kredensie.

Max poszedł do domu, by uzyskać zgodę swoich rodziców.



Rozdział 2


Jason miał ze sobą czerwony śpiwór Maxa, a Max zabrał papierową torbę na zakupy ze świeżutkimi ubraniami – jechali na swoich rowerach do domu Jasona. W tamtym czasie słońce już prawie zachodziło.

Max podążył za Jasonem do jego sypialni i zwalił swoje rzeczy na łóżko.

Jason puścił Steely’ego Dana na magnetofonie kasetowym, znajdującym się na komodzie. – Czy wiesz, skąd wzięła się nazwa Steely Dan? – zapytał Jason. Zanim Max mógł spróbować tego dociec, Jason uśmiechnął się i rzekł: – To seks zabawka.

Na ścianie naprzeciwko łóżka, a powyżej biurka, znajdowały się dwa plakaty Kiss i jeden plakat Prince’a. Plakat Blue Angels wisiał nad podgłówkiem, a pęknięte lustro na długość ciała kryło się za drzwiami. Oprócz tego do sufitu przytwierdzony pinezkami był olbrzymi plakat układu słonecznego. W komodzie Jasona znajdowały się dwie kostki Rubika, jeden mały cukierek Now and Later w starym słoiku po maśle orzechowym i malutka, plastikowa, napełniona do połowy maszyna z gumą. Max spojrzał na dioramę, która znajdowała się na półce, a przedstawiała helikopter Huey w Wietnamie, otoczony przez roślinność dżungli i medyków wojskowych dźwigających rannego żołnierza na noszach.

– Ale czad – oznajmił Max. – Mój ojciec służył w Wietnamie. Postrzelono go w nogę i został odznaczony Purpurowym Sercem.

– Podziękuj mu w moim imieniu za służbę – uśmiechnął się Jason i zasalutował tak jak robią to żołnierze.

– Czy przyłączysz się do piechoty morskiej? – zagadnął Max.

– Być może. Jeszcze nie wiem, co będę robić, gdy będę starszy. Pragnę być w otwartym związku ze swoją żoną – wyjaśnił Jason – a wtedy będę mógł dobrze bawić się z 19–letnimi laskami z college’u przez całe życie, nawet wtedy, gdy będę starcem.

Pomimo wypowiedzianych słów, Jason tak naprawdę chciał dobrze bawić się z przystojnymi, młodymi mężczyznami.

Maxa odrzuciło, kiedy poczuł, jak wykrzywia go w żołądku. Czuł, jak jego wnętrzności ciążą ku podłodze, a jego serce jakby przestało bić na sekundę lub dwie. – Wystarczy mi żona. Będziemy mieć wielką rodzinę i zaadoptujemy dzieciaki. Co więcej zaadoptujemy niepełnosprawne dziecko, na przykład dziecko z zespołem Downa; mój kuzyn na to choruje – rzekł Max.

– Och, w porządku. Chciałbym tworzyć kreskówki, a może nawet rysować komiksy lub ilustrować książki z obrazkami dla dzieci – odezwał się Jason. – Mam setki wartościowych kartek, w segregatorze.

Wyciągnął swój segregator spod łóżka.

Max otworzył segregator i spojrzał na kartki z podziwem. – Jesteś utalentowanym twórcą. Nie ma wątpliwości co do tego, że kiedyś zostaniesz niezależnym artystą.

Przerzucał kartki z rysunkowymi postaciami, samolotami, helikopterami, samochodami, łodziami, ludźmi i zwierzętami.

– Chciałbym zostać kardio- i neurochirurgiem i jeździć samochodem Maserati Bora – stwierdził Max.

– Ja będę jeździć Vettą, rocznik 1967. Taką, która jest pomalowana na fioletowo, a Prince by się takiego samochodu nie powstydził.

– Super!

– Chodźmy na pustynię – zasugerował Jason. Planował pokazać Maxowi ukryty skarb, który zgromadził. Jason ukrył swoje znaleziska w przestarzałej, drewnianej szpuli na kable elektryczne, porzuconej i ogołoconej pod krzakiem na pustyni w pobliżu starego kaktusa Saguaro.

Jason poprowadził Maxa przez korytarz do kuchni.

Bobby, ośmioletni brat Jasona, siedział na kredensie, budując wieżowiec z klocków Lego.

– Pójdziemy na pustynię, aby odnaleźć węże – skłamał Jason w czasie rozmowy ze swoją matką.

Matka wyciągnęła odkurzacz z szafy znajdującej się w korytarzu. – W porządku. Uważaj na siebie.

– Czy ja też mogę iść? – poprosił Bobby. – Chciałbym usłyszeć, jak brzmi grzechotka grzechotnika.

– Nie. Musisz zostać w środku – oznajmiła mama Jasona.

– Jeśli natkniemy się na węże, przyjdziemy po ciebie – obiecał Jason.

– Może natrafimy na grzechotnika rogatego – zażartował Max i szturchnął Jasona w ramię.

– To naprawdę dziwne, stary. – Jason odpłacił Maxowi szturchnięciem, a następnie skręcił i poprowadził Maxa na zewnątrz. – Chodźmy już. Chciałem ci coś pokazać – rzekł przez ramię Maxa. – To naprawdę jest fajowe.

Gdy szedł jako pierwszy, marzył o tym, by uprawiać seks z Maxem. Żołądek go mrowił.

Po krótkiej wędrówce szlakiem wśród kaktusów w końcu udało im się dotrzeć na miejsce. Krzaki wokół nich były wystarczająco gęste, by zapewnić im prywatność. Szpula była nowiusieńka, miała naklejkę UPC na boku i tuż obok etykietę z ceną.

– Poczekaj. – powiedział Jason. Rozpiął swoje szorty i, celując do góry, wysikał się na opuncję.

Max udawał, że nie dostrzegał penisa i jąder Jasona, lecz tak naprawdę miał nadzieję, że zobaczy więcej. – Celuj w ten uschnięty płatek – dodał.

– Dobrze. – Jason trysnął moczem na płatek i na zielone płatki wokół niego.

Potem Jason odwrócił szpulę na bok i zajrzał do środka przez dziurę, by sprawdzić, czy nie było pajęczyn. Widząc, że ich nie było, uśmiechnął się do Maxa, włożył rękę do dziury i wydobył Playboya. Cisnął nim o piaskowe podłoże.

Twarz Maxa rozpromienił uśmiech. Blond laska pozowała na okładce. Miała na sobie białe slipki, a rękoma zakrywała piersi.

Jason znowu sięgnął do dziury i wydobył Playgirl z młodym mężczyzną w startych, niebieskich jeansach, który prężył swą gołą klatę.

– Playgirl? – nie dowierzał Max. – Po co?

– Możemy wymienić ten magazyn z dziewczynami na kolejnego Playboya – wyjaśnił Jason – chyba że chcesz sobie zrobić dobrze.

Max podniósł Playboya i go przejrzał.

– Chciałbym uprawiać z nią seks. – Jason stał za nim i, szczerząc zęby, wskazał na brunetkę. – Teraz.

– Ja także.

Jasonowi patrzenie na uroczą twarzyczkę Maxa sprawiało niebywałą przyjemność, gdy ten wertował strony magazynu. – Stoi ci?

– Skądże – skłamał Max, zbyt skrępowany, by przyznać się do prawdy.

Jason wiedział, że on kłamie. Szorty Maxa prawie pękały w szwach. – Stanie ci, zanim ukończysz trzynaście lat, tak jak mi. Czy miewasz mokre sny? – zapytał.

– Nie.

– Ja też nie.

Jason zaryzykował. Trzymał swą rękę na ramieniu Maxa.

Max nadal patrzył na laskę w magazynie.

Następnie trzymał rękę na nabrzmiałych szortach Maxa.

– Chciałbyś uprawiać z nią seks? – zagadnął Jason, a jego ręka spoczywała na kroczu Maxa. Miał ochotę na seks z Maxem bez żadnych ograniczeń, zwłaszcza teraz, gdy Max nie odrzucał jego zalotów.

Max odłożył magazyn i zabrał się za Playgirl zupełnie tak, jakby Jason go nie dotykał.

W tym momencie Jason przekonał się, że Max jest biseksualistą. – Czy oni są dla ciebie przystojni? – zapytał.

– Skąd wiesz, że są gejami? – rzekł Max i w końcu odwrócił się do Jasona, a jego twarz rozpromienił wielki uśmiech. – Czy chciałbyś to robić z naprawdę słodkimi kolesiami?

– Wiesz o tym, bo podobają ci się faceci. Pragniesz uprawiać z nimi seks.

W tej samej chwili usłyszeli, że ktoś nadchodzi. Jason zgarnął i wrzucił wszystkie swoje skarby z powrotem do szpuli. Biegł do nich Bobby.

– Co wy tu wyrabiacie? – dociekał Bobby.

– Po prostu sobie gawędzimy – odpowiedział Jason, mając nadzieję na to, że Bobby odejdzie – czy mama pozwoliła ci tutaj przyjść?

– Tak.

– W porządku.

– Znaleźliście jakieś węże? – nalegał Bobby.

– Nie, nic – zripostował Jason.

– Chcę złapać pytona – oznajmił Bobby. – Wielkiego.

– Pytony nie żyją w Tuscon – wytłumaczył Jason. – Musiałbyś ich szukać w sklepie zoologicznym.

– Ok.

– Niestety taki pyton mógłby zjeść białą kotkę Pani Carmichael – Pusię, gdybyśmy wypuścili taki okaz na zewnątrz – skwitował Jason.

Bobby przechylił głowę i zaczął się zastanawiać. – Wiesz, że to byłoby obrzydliwe – powiedział.

– Pusia ma jedno oko – wyjaśnił Jason Maxowi. – Drugie oko nie było z jakiegoś powodu w pełni sprawne, zanim Pani Carmichael przygarnęła kotkę. Ona jest za fajna – kotka, a nie Pani Carmichael. Ona jest trochę wredna, jeśli wiesz, co mam na myśli – Pani Carmichael, a nie kotka. – dodał.

– Wiesz co? W moim starym domu na zadupiu, na pustyni w ogródku, natknąłem się na zamkniętą puszkę piwa.

– Wypiłeś je?

Maxowi początkowo odebrało mowę. – Otworzyłem puszkę i wylałem piwo, by żadne dziecko nie mogło go wypić. – oznajmił Max.

– Wiesz co byłoby naprawdę fajowe? Gdyby tutaj rozbudowali ścieżkę, dzięki czemu można by korzystać z quadów lub gokartów! Znam kogoś ze szkoły, kto złamał sobie nogę po przejażdżce quadem. Jego noga jakoś wykręciła się do tyłu – przechwalał się Jason, drapiąc się po głowie.

Bobby słuchał i podskakiwał. Jason jednym szarpnięciem wyłamał uschniętą gałąź z ciernistego drzewa i nadział na nią czerwony, ciernisty owoc opuncji. Potem wysoko rzucił owocem w stronę domu – lecz jego dom był zbyt daleko, by mógł trafić doń z takiej odległości.

– Trafiłeś w cel – zażartował Bobby.

– Jesteś rosyjską wyrzutnią rakietową – wyobraził sobie Max – SS–20 Saber lub Scud.

– Stań tam, a ja cię ukamienuję. – Jason wskazał na oddalony mur od strony podwórza. – Pogruchotam ci twarz.

– Och, wybij to sobie z głowy, mój przyjacielu. – Przemówił Max.

Jason rzucił drugim owocem w przeciwnym kierunku, trafiając w głaz. Owoc rozprysnął się, a jego czerwone soki pokryły pustynię.

Wskazał na miejsce w oddali. – Założę się, że dorzucę do ogrodu.

- Nie rób tego – błagał Max, bo nie chciał znaleźć się w tarapatach.

Jason cisnął owocem, a ten poszybował ponad mur podwórza.

– Cholera! – zaryczał starzec, a zaraz potem spojrzał na nich sponad muru. Był łysy i nosił okulary z okrągłymi soczewkami.

Max i Bobby podążyli za Jasonem. Biegli ścieżką do domu.

Gdy dotarli już w bezpieczne miejsce, Bobby wbiegł do domu. Jason i Max zostali na zewnątrz i zaczęli rozmawiać pod zadaszeniem o zdarzeniu z rozłoszczonym starcem.

Po niezręcznej chwili sztywnej rozmowy Jason oświadczył: – Mam świetny pomysł!
– Dobrze, cóż to takiego? – dociekał Max.

– Sprawdźmy, czy Jennifer będzie chciała pooglądać jutro film.

– W porządku. Chodźmy więc – przytaknął Max.

Max czuł, jak kłuje go w środku podczas przechodzenia przez ulicę. Jemu naprawdę zależało na spotkaniu z Jennifer. Jason zadzwonił do drzwi, a Jennifer je otworzyła.

– Cześć – przywitała się. Była nawet ładniejsza, niż Max sobie to wyobrażał.

– Cześć, Jenn. – Jason przedstawił Maxa, po czym zadał pytanie: – Czy chciałabyś pooglądać z nami jutro film?

– Pewnie.

– Przyjdziemy po ciebie jutro i weźmiemy gazetkę, żeby sprawdzić, jakie filmy będą jutro puszczać – powiedział Jason.

– W takim razie zobaczę się z wami jutro – oznajmiła Jennifer.

– Cześć – pożegnali ją Jason i Max przed wyjściem.



Rozdział 3


Na werandzie z tyłu domu Jason i Max przekomarzali się, a Bobby bawił się resorakiem Matchbox, z którego wysypywał się piasek, na pokrytym kurzem szklanym stoliku ogrodowym.

Max spostrzegł, że miał takiego samego resoraka w swojej kolekcji Matchbox, ale był zbyt skrępowany, by podzielić się tą uwagą. Zamiast tego powiedział: – Coś mi mówi, że akcje Commodore pójdą w górę. Nastanie taki czas, gdy będą droższe niż akcje Apple, tak przewiduję.

Przytaknął. – Gdy będę starszy, zaoszczędzę pieniądze i zainwestuję w papiery wartościowe.

Jason oparł swój but o boczny panel domu. – Jeśli twój umysł potrafi przewidywać ceny akcji, zainwestuję pieniądze za ciebie, a później się nimi podzielimy.

Max wzruszył ramionami i nic nie odpowiedział, ponieważ chciał zmienić temat.

Drzwi otworzyły się. – Chodź do środka, jest Scooby-Doo – zachęcał Bobby’ego ojciec Jasona. – Oni pewnie rozmawiają o dziewczynach. Chyba nie chcesz tego wysłuchiwać, co?

– Nie – odpowiedział Bobby i wszedł do środka. Ćmy, modliszki, chrząszcze i inne insekty latały wokół oświetlenia werandy.

Max podążył za Jasonem do szopy.

– Lubisz oglądać Scooby-Doo? – dociekał Jason, sprawdzając tym samym poziom inteligencji Maxa.

Max początkowo milczał. Nie mógł wyrazić swoich myśli. Zamiast tego postanowił udzielić odpowiedzi, której spodziewał się Jason. – Cóż, nie jestem pewien…

– Powiedz mi albo jesteś ciotą – zażądał Jason.

– Nie wiem. Wydaje mi się, że lubię bajki Scooby-Doo.

– A ja nie. Fabuła jest zawsze przewidywalna. Jest jakaś zagadka, Scooby i Kudłaty są przestraszeni, grupa rozwiązuje zagadkę, a potem Scooby i Kudłaty nagle stają się odważni i już się niczego nie boją. W kółko to samo. To nie jest bajka dla mądrych ludzi.

Max był cicho, gdy położył swoje palce na brzuchu.

Jason zadał pytanie: – Czy jesteś ciotą? – jego ręka spoczywała na jego biodrze. – Jesteś?

– Nie – krzyknął Max, wyczuwając zagrożenie.

– Och, dobrze więc – skwitował Jason, wykonując krok w tył. Po chwili ciszy przepełnionej napięciem dodał: – W ostatnim tygodniu w wiadomościach pojawił się temat geja, który został stracony w Arabii Saudyjskiej za swoją orientację seksualną – ścięli mu głowę.

Jason wypowiedział te słowa i rzucił kamieniem w stronę pustyni: – Czy to nie jest ekstremalne?

– Tak. On był niewinny. Może Reagan jest w stanie temu zaradzić, na przykład dokonując nalotu na wojskową bazę w Arabii Saudyjskiej – skomentował Max.

Teraz Jason był nawet bardziej pewny, że Max był biseksualny. – Reagan nie może nic zrobić – odparował ostro Jason.

Max ugryzł się w wargę. Było mu tak głupio, że wstawił się za prezydentem.

– Zdobędę stosowne papiery, by zostać doręczycielem gazet – zadeklarował Jason – zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego. Będę jeździł na rowerze i dostarczał gazety popołudniami i w sobotnie poranki. Możesz mi pomóc albo sam zdobyć odpowiednie dokumenty.

– Być może – odpowiedział Max. – Jak dużo zarabiają doręczyciele gazet?

– Około dwóch dolarów od klienta na miesiąc – dodał Jason – a oprócz tego są napiwki, o ile jakiś klient nie jest dusigroszem.

– Niektórzy bardzo oszczędzają – przytaknął Max.

– Chcę sprawić sobie rower górski i zamontować kosz na tylnym siodełku, tak jak można to zrobić z niebieskimi rowerami z Kmartu – wyjaśnił Jason z uśmiechem na ustach.

– Super – skomentował Max.

– Jason dodał: – Zaoszczędzę pieniądze i kupię także fajny zestaw stereo, taki który sprzedają w sieci Sears.

– Ale odjazd – powiedział Max. On pragnął posiadać taki sam zestaw.

– Czy powinniśmy już rozbić namiot, zakładając, że nie będzie padać dzisiaj wieczorem? – zapytał Jason. Myślał już o wspólnej, wieczornej kąpieli z Maxem w stawie. Dodatkowo była pełnia księżyca.

– W porządku.

– Zapytam się mamy, jaka będzie dziś pogoda – rzekł Jason i wszedł do środka.

Max, oczekując na powrót Jasona, próbował złapać wielką modliszkę, która polowała na ćmy latające w pobliżu oświetlenia werandy.

Jason wrócił. – Wracając do tematu…

– Spójrz na tę ogromną modliszkę.

– Zerknij na ich matkę – to jest matka wszystkich modliszek. Nakarm ją ćmą – rozkazał Jason. – Tu jest, łap ją.

Max chwycił ją za skrzydełko. Ćma zatrzepotała, gdy on podał ją ogromnemu insektowi. Modliszka pożarła ją żywcem, kawałek po kawałku.

– Fajnie – skomentował Jason. – Matka wszystkich insektów zgłodniała.

– Gdybyśmy tylko mieli miejsce, w którym moglibyśmy ją trzymać. Złapałbym ją i trzymałbym jak w terrarium – przechwalał się Jason – sklep zoologiczny, taki jak w Tuscon Mall, sprzedaje małe, plastikowe domki na insekty i małe zwierzęta.

Jason i Max weszli do środka szopy służącej do magazynowania rzeczy, a Jason włączył światło. Jason wskazał na pojemnik z namiotem, znajdujący się wysoko na półce. Kiedy Max po niego sięgnął, Jason zamknął drzwi i oparł swoją rękę o krocze Maxa. Max opuścił ręce i patrzył przez moment na rękę Jasona. Następnie rozpiął swoje szorty i ściągnął je w dół, a także swoje majtki do poziomu kolan.

Jason gapił się z podziwem! Max miał erekcję. Miał gęste włosy łonowe i był też obrzezany. Jego penis był o cal krótszy, miał przynajmniej sześć i pół cala. Serce Jasona zabiło mocniej z miłości do Maxa; mrowiło go w klacie z przyjemności.

Max złapał się ręką o drzwi, by utrzymać równowagę, a te się otworzyły! Prawie wypadł z szopy. Zaraz potem drzwi domu szybko się otworzyły. Max chwycił za klamkę i zamknął drzwi, mając nadzieję, że nikt go nie widział.

– Szybko – ponaglał Jason, gdy Max podciągnął swoje szorty i zapiął je.

Słychać było ciche pukanie. Żołądki stanęły im w gardłach, gdy Max otworzył drzwi.

– Znalazłeś namiot? – spytał ojciec Jasona.

– Jasne. – Jason, stojąc na swych chwiejnych palcach, sięgnął po pudełko i wyjął je ostrożnie, uważając, by go nie opuścić.

– Czy nie jest trochę za gorąco, by zamykać drzwi? – zapytał ojciec. Zastanawiał się, co kombinowali chłopcy. Dobrze pamiętał, jakim sam był kiedyś urwisem, mając trzynaście lat.

– Zrobiliśmy tak, by zwierzęta nie dostały się do środka – skłamał Jason, zdmuchując kurz z pudełka.

Chłopcy ustawili namiot pod światłem księżyca i oświetleniem pochodzącym z ogródka. Jason przypomniał sobie wycieczkę do Gór Białych, na której nauczył się, jak złożyć namiot krok po kroku. Jednakże przez cały czas jego serce pulsowało na myśl o wspólnych chwilach z Maxem. Jason na moment odwrócił głowę i zerknął na twarz Maxa, która wyglądała pięknie w blasku księżyca. On był zakochany po uszy.



Rozdział 4


Jason i Max oglądali telewizję z rodzicami Jasona do północy. Chcieli pograć w Pac–Mana na konsoli Atari należącej do Jasona, ale konsola była popsuta.

– Ta cholerna konsola wciąż nie działa! Cholera, cholera, cholera – narzekał Jason.

– Uważaj na swój język – zbeształa Jasona matka, trzymając palec tuż przy jego twarzy. – Uważaj.

– Dobrze, mamo – rzekł Jason, zachowując się jak mądrala.

– Uważaj – masz być dżentelmenem.

– Chciałbym dostać konsolę Intellivision. Pragnę zagrać w Night Stalkera, by sprawdzić, co znajduje się na wyższych poziomach. Gram w ten tytuł u kuzyna i udaje mi się osiągnąć poziom, na którym roboty są niewidzialne. To jest takie czadowe. Oni są świetni! Są jak demony – przynajmniej dla mnie – zażartował Max, wywołując uśmiech na twarzy Jasona.

– Och, spójrz na demony! Psiakrew – zażartował Jason.

Max zarumienił się z zakłopotania.

– Uważaj, paniczu – ostrzegła mama Jasona.

Później nocą w namiocie Jason włączył latarkę na baterie. Światło u rodziców w sypialni już zgasło, więc Jason miał pewność, że jego rodzice byli w łóżku.

On i Max ściągnęli swoje ubrania, a zostawili sobie bokserki. Jason uwielbiał podziwiać klatę Maxa po tym, jak Max ściągnął swoją koszulkę. Max nie miał owłosienia na klacie.

Jason podniósł rękę Maxa powyżej swojej głowy. – Ty nie jesteś mężczyzną – zauważył Jason, gdy okazało się, że Max nie miał włosów pod pachą.

Jason też nie miał włosów ani na klacie, ani pod pachami.

– Ty też nie jesteś mężczyzną – łagodnie zripostował Max. Marzył o tym, by jego głos brzmiał groźniej, ale jego głos był uległy. Nie mógł go sam znieść.

– Wciąż masz dziecięcy tłuszczyk. – Jason klapnął Maxa po brzuchu.

– Nie ma go dużo. – Max pomasował swój brzuch w miejscu, w którym klapnął go Jason.

Jason lubił brodawki i uroczy pępek Maxa. Uwielbiał oglądać Maxa w bieliźnie, a także podziwiać jego owłosione nogi, które były bardziej owłosione, niż nogi Jasona.

Zgasili latarkę i położyli się w swoich śpiworach.

– Będziesz miał dziewczynę na początku szkoły średniej – prorokował Jason – i będziesz się z nią całował z języczkiem.

– W porządku – odpowiedział Max. – Może pomożesz mi znaleźć dziewczynę, a ja Tobie pomogę w ten sam sposób.

– Ok.

– Może będziemy chodzić na randki z bliźniaczkami. To będą laski ze ślicznymi twarzyczkami i pięknymi sylwetkami – dodał Max. Jemu naprawdę zależało na tym, by być najlepszym przyjacielem Jasona.

– Moglibyśmy je poślubić – skwitował Jason.

– Jest taki kawał o dziewczynie, która korzystała z marchewki zamiast ze sztucznego penisa, ale niestety go nie pamiętam – oznajmił Max, uśmiechając się w ciemności.

– Musimy zdobyć dla ciebie sztucznego penisa – oznajmił Jason – aby rozładować twoje napięcie seksualne.

On też marzył o tym, by takiego posiadać.

– Założę się, że ty też chcesz mieć jeden egzemplarz dla siebie – rzekł Max, mając ochotę, by go wypróbować. – Założę się, że sam chciałbyś z niego skorzystać.

Jason uśmiechnął się.

Był pewny, że jego rodzice spali już o tej porze.

Jason wygramolił się ze swojego śpiwora. Kiedy ściągał swoje bokserki, jego serce przepełnione było miłością do Maxa. Następnie obserwował, jak Max zdejmuje swoją bieliznę. Gdy Jason podziwiał piękne ciało Maxa, jego serce było pełne radości.

– Chodźmy się pomoczyć – zasugerował Jason, żywiąc nadzieję na więcej zabawy.

Na zewnątrz namiotu Jason mógł zobaczyć swoją erekcję w blasku księżyca, krocząc po świeżej trawie do stawu. Ale Max był bezwładny.

– Nie pluskaj wodą – przypomniał Maxowi, by ten nie obudził rodziców Jasona. – Wejdźmy do jacuzzi. Schodki są po tej stronie.

Wskazał na nie. Jacuzzi znajdowało się tuż przy stawie, a oddzielał je pokryty płytkami mur. Max powoli wszedł do wody, która była wciąż ciepła od słońca. Jason podążył zaraz za nim.

Jason przybliżył się do Maxa na oparciu. Objął swoim ramieniem Maxa i przyciągnął go do siebie. Serce i brzuch Jasona mrowiły od miłości.

Jason flirtował kładąc nogi na Maxie. Maxa rozpromienił uśmiech – oddalił od siebie nogi Jasona. Zaraz potem Jason zaczął masować klatę Maxa.

Max był uległy i nie ruszał się.

– Usiądź tutaj – rozkazał Jason, poklepując betonową krawędź stawu.

Max posłuchał Jasona, popatrzył mu w oczy i usiadł na krawędzi, jego nogi moczyły się w jacuzzi.

W ustach Jasona było pełno śliny. Rozwarł nogi Maxa i podziwiał jego erekcję….


***


– Idź do namiotu – rozkazał Jason.

Max posłuchał, wciąż był uległy jak seks-niewolnik według opinii Jasona.

Całe ciało Jasona pulsowało miłością i żądzą do ciała Maxa.



Rozdział 5


Jason przytrzymał zasłonę wejściową namiotu dla Maxa. Gdy byli już w środku, Max usiadł ze skrzyżowanymi nogami.

Jason był na czterech łapach i zachichotał. – Zrób to teraz.

Max po prostu się uśmiechnął.

Jason wierzył w to, że Max nadal był uległy. Wyprostował się i rzekł: – Na cztery łapy.

Max posłuchał.

Jason nazbierał śliny….


***


Po szybkim założeniu majtek Max wszedł do swojego śpiwora i przyjął pozycję embrionalną, a zaraz potem szybko zasnął. Jason leżał na swoim śpiworze, obejmując ramieniem Maxa.

Od czasu do czasu słyszał, jak nasiona jadłoszynu rozrywały się i uderzały o namiot, ponieważ ciśnienie było większe w środku nasienia, niż na zewnątrz.

Jason zasnął, a był przy tym przepełniony radością.


###